Rys. Digger
Na Powązkach Wojskowych w Warszawie ponownie pochowano w czwartek ekshumowanego w listopadzie przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka, który zginął w katastrofie samolotu w Smoleńsku.
Andrzej Melak podziękował podczas uroczystości pogrzebowej za pamięć o bracie. Zwrócił uwagę, że Stefan Melak spocznie obok tych, „których kochał i o których nauczał młode pokolenia”. – Dziś my, obecni, mamy jeszcze jeden punkt twego testamentu do spełnienia: by ten cmentarz, to święte miejsce, stało się panteonem polskich bohaterów, nie zdrajców i sługusów obcych mocarstw – mówił. – Tu ma być przywrócony ten panteon naszej ojczyzny, gdzie bohaterowie będą wywyższeni, a zdrajcy i sługusy obcych mocarstw znajdą miejsce metr na dwa, tak jak wszyscy, bo każdemu należy się godny pochówek – dodał.
KOMENTARZ
Dwie ważne sprawy.
Pierwsza – padły na cmentarzu wielkie, miłościwe i piękne słowa: „Panteon polskich bohaterów, nie zdrajców i sługusów obcych mocarstw. Przywrócenie tego panteonu naszej ojczyzny, gdzie bohaterowie będą wywyższeni, a zdrajcy i sługusy obcych mocarstw znajdą miejsce metr na dwa, tak jak wszyscy, bo każdemu należy się godny pochówek.” Dlaczego zaledwie sługus? Mógł walnąć mocniej – fagas. Znaczy to samo, a jest o wiele bardziej pogardliwe.
Druga – kolejna ekshumacja w poszukiwaniu dowodów na zamach. W sumie mają być 83 ekshumacje. Gdy za każdym razem okaże się, że dowodów nie ma, autorytet poszukiwaczy dowodów i miłośników religii smoleńskiej będzie się zwiększać czy zmniejszać? Swoją drogą wiadomo, że nie chodzi o żadne znalezienie, lecz o stałe szukanie i dręczenie ludzi.
Krzysztof Mrówka