Parę sezonów temu w piłkarskiej ekstraklasie wprowadzono nowinkę pod nazwą ESA 37. Kryptonimem tym oznaczono siedem dodatkowych meczów w dwóch grupach po podzieleniu ligowej stawki na pół.
Sam podział na dwie grupy w sumie sprzyja rywalizacji. Walka o puchary i utrzymanie jest do końca, przez to ciekawsza. Ta zmiana nie budzi kontrowersji.
Odbieranie jednak po 30 meczach połowy punktowego dorobku cały czas wywoływał sprzeciw. Niby dawało to spłaszczenie tabeli i ostrzejszą walkę w grupach, lecz do każdego trafia inny argument – jaki prawem zabierać drużynie połowę zdobytych punktów? Wszak wywalczyła je ona w boju na murawie. Środowisko piłkarskie było przeważnie przeciwne zabieraniu punktów.
Ostatecznie, mimo obstrukcji prezesa PZPN, podjęto słuszną decyzję – zostaje dodatkowa runda siedmiu spotkań, ale nie będzie już odbierania punktów.
Brawo dla tych, którzy się potrafili wycofać. Mylić się – ludzka rzecz. Chcę jednak wiedzieć kto jest autorem przepisu o dzieleniu punktów.
To był głupi przepis.
Krzysztof Mrówka