Miłosz Przybecki. Fot. Ruch Chorzów
Piłkarz Przybecki został antybohaterem mediów. Nie chciał, ale został. Nie trafił do pustej bramki. Komentatorzy Eurosportu od razu chcieli ratować mu życie i bagatelizowali „wyczyn”. Ja dla nich i dla wyczynu Miłosza Przybeckiego nie mam zrozumienia.
Po pierwsze ma on 26 lat. Juniorem nie jest. Gra w Ruchu Chorzów – to jego 9. klub w karierze. Za nim wiele lat szkolenia. Widać jednak jakiego…
Po drugie występuje w ekstraklasie. Są jakieś minima wartości artystów, którzy tam grają i zarabiają na tym pieniądze. Przybecki tych minimów nie spełnia.
Po trzecie sytuacja nie była z kategorii tych skrajnych. I połowa, Miłosz sam leciał na bramkę i to pustą. Trafił w słupek, gola nie ma. Gdyby w operze jako solista knocił tak, jak sknocił w Kielcach, dostałby a to pomidorem, a to zgniłym jajem.
Po czwarte patałach Przybecki zrobił też konkretną szkodę lidze, w której występuje. Teraz jego wyczyn jest w światowym YouTubie i szkodzi polskiej piłce.
Krzysztof Mrówka