Rys. Digger
– Polacy wielokrotnie mylili się, gdy przebaczali zbyt łatwo. Przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i wymierzeniu odpowiedniej kary – mówił Jarosław Kaczyński pod Pałacem Prezydenckim.
Grupa historyków, kulturoznawców i filozofów związanych z Prawem i Sprawiedliwością wychodzi naprzeciw postulatowi Szefa, przedstawiając projekt „Rytuału oczyszczenia”.
– Chcielibyśmy zasypać wreszcie rów wykopany w społeczeństwie przez nieodpowiedzialne działania osób takich jak p.p. Rzepliński czy Kijowski. Chodzi nam o społeczne wkluczenie osób drugiego sortu, które odeszły od wspólnoty z jakiegoś powodu – najczęściej genetycznej podłości, antypolskiego charakteru, wyssanego z mlekiem matki obcego pochodzenia czy też po prostu zafascynowania kłamstwem serwowanym przez „Gazetę Wyborczą” – mówi nam prof. dr hab. Jarosław Marek Krymkiewicz, wybitny badacz średniowiecznego rytuału inicjacyjnego, autor książki „Pokochać tortury. Rzecz o tym jak zawód kata niósł ludziom światło Prawdy, Dobra i Piękna.”, wydanej w Ekwadorze nakładem stowarzyszenia „Pro Patria” Jewgienija Iwanowicza Kobylańskiego.
– Wszyscy ludzie są do pewnego stopnia potrzebni na tym świecie, choć jak mówi nam Bierdiajew – niekoniecznie równi. -Trzeba jednak dać szansę na ponowne scalenie społeczeństwa. Samo ogłoszenie dekretu „O wybaczeniu” nie ma większego sensu, bo zakończyłoby się reakcją będącą mieszaniną niewdzięczności i obłudy. Proponujemy zatem, aby wkluczenie społeczne miało formę rozbudowanego rytuału, gdzie kluczową rolę odegra przywrócony do łask miejski pręgierz – poucza pan Profesor.
– Wszczęcie procedury tego rytuału wiązałbym z tradycjami słowiańskimi – na przykład świętem równonocy. Dzień jest wtedy długi, zatem światło mamy za darmo. Chodzi nam o to, żeby oszczędzić kieszeń podatnika przed opłatami za oświetlenie uroczystości. Rzecz jasna najlepszą symbolicznie datą byłby 1 stycznia, symbolizujący otwarcie bramy do odnowy przez Janusa. Doskonale działałoby to na otrzeźwienie sylwestrowe. Hierarchowie, ogólnie duchowieństwo – woleliby aby świętowanie pierwszego dnia nowego roku odbywało się w sposób bardziej wyważony i godny. A to mógłby stać się narodowy obyczaj, że w tym dniu przywraca się społeczeństwu zagubione owce, doprowadzone do miejsca kaźni przez duchowych pastuchów!
Profesor podkreśla, że choć pierwszy stycznia to data kusząca, to sam optowałby jednak za pierwszym dniem wiosny. – Po prostu jest już zazwyczaj jasno i na tyle ciepło, że jesteśmy w stanie zastosować szerszy wachlarz środków – z niezwykle efektownym i atrakcyjnym dla widzów biczowaniem na goły tyłek czy też pędzeniem przedmiotu przebaczenia nago przez rynek miejski.
Zapytany czy rytuał wkluczenia dotyczy wszystkich, profesor nie pozostawia żadnych złudzeń: – Nie ma mowy, prowodyrzy zostaną doprowadzeni na miejsce i powieszeni na specjalnie przygotowanej szubienicy. Komisja Wenecka może potem pisać sobie raporty! – Profesor wpada w wesołość i zanosi się ze śmiechu. – Oni, wie pan, potem mogą sobie te raporty wsadzić, no wiadomo przecież gdzie… – chichocze luminarz nauki.
Adolf Komurek