Przykro, panie Górski

Serial „Ucho prezesa” jest dobrze zrealizowany i zagrany. Postaci ze sceny politycznej pokazane są trafnie. Dobra robota, chciałoby się napisać. Jest jednak spore „ale”.

Robert Górski i jego Kabaret Moralnego Niepokoju w czasie ośmiu lat rządów PO-PSL krytykował koalicję, wyśmiewał głupich polityków. Celnie, nie oszczędzał nikogo. Zwłaszcza Donalda Tuska, sportretowanego jako w sumie wioskowego głupka, cwaniaka, spryciarza uwielbiającego grę w piłkę i tyle.
Porównując tamtą serię i „Ucho prezesa” – równowagi w ukazaniu lidera partii rządzącej nie ma.
Wtedy i teraz Górski gra szefa partii sprawującej rządy. W „Uchu” jego Kaczyński ukazany jest jednak ciepło – jako wielki strateg, człowiek inteligentny, przewidujący, prawdziwy wódz narodu i państwa. Sparodiowany, lecz lekko. Nieproporcjonalnie do szkód, jakie czyni w Polsce.
Górski nie widzi fobii prezesa, nie dotknął obłędnej „religii smoleńskiej”, nienawiści do inaczej niż on myślących, sztamy z polskim Kościołem i antyeuropejskim Orbanem.
U Górskiego Kaczyński ma tylko sierść kota na marynarce, a globus zamiast wszystkich kontynentów tylko kontury Polski. Śmieszne, ale ciosy nie są tak ciężkie, jak zadawane wcześniej Tuskowi.
Być może Górski tak to widzi – Tusk był o wiele bardziej niebezpieczny dla kraju, niż jest teraz Kaczyński. „Ucho” to manifestuje, dotychczasowe odcinki sa ostre dla ludzi PiS, lecz nie dla prezesa. A to przecież on jest autorem pomysłu wywrócenia Polski do góry nogami.
Jak to wygląda z boku? Górski ocenzurował swoje myślenie o prezesie, widzi jego błędy i braki, lecz z jakiegoś powodu nie mówi całej prawdy. Wygrał Kaczyński – nie dość, że skłócił Polaków i fotele w kinie, to jeszcze satyrycy zaczęli się go bać.
Przykro, panie Górski.
Krzysztof Mrówka