Parada blagierów

skanuj-591
Rys. Digger

Drogi Panie Prezesie Kurski Jacenty!
Jako powiatowy podsekretarz stanu Partii na osiedlu Kolorowym Nowa Huta k/Krakowa, zwracam się do Pana Prezesa tym listem otwartym, przejęty troską o losy opłacanego przeze mnie i moją żonę Zofię abonamentu radiowo-telewizyjnego.
Wierząc głęboko w spisek niepolskich elit, pragnących poprzez bojkot mediów doprowadzić je do upadku, podobnie podzielając wiarę Najjaśniejszego Pana Prezesa Kaczyńskiego w to że byznes z radością zaciska sobie na gardle pasa uciekając z inwestycji w kraju za granicę, gdzie czuje się jak u siebie w domu mysz pod miotłom, bo gdzie kota nie ma, tam ony harcują, otóż wierząc głęboko w spisek, jednocześnie pragnę zwrócić uwagę Pana Prezesa na fakt, że niedokończenie reformy telewizji z jej programami edukacyjno-wychowawczymi zdejmuje mnie i moją rodzinę oraz partyjnych przyjaciół głębokim smutkiem.
Pragnąłbym zwrócić uwagę Pana Prezesa na nie tylko restytucję Teleranku i sondy, które to programy stały się w naszym mirze domowym przedmiotami wręcz obowiązkowymi! Otóż w niezapomnianych czasach, gdy polskie znaczyło jeszcze naprawdę polskie, gdy nasze rodzime skisłe naturalnie mleko stało godnie w butelce koło polskich drzwi a schab ze śliwką a nie suszy wyznaczał standard dobrze pojętej elegancji, otóż w tych dobrych czasach telewizja polska emitowała znakomity program pt. Parada blagierów. Zaczynał się od słów wesołej piosenki:

Parada blagierów,
blagierów parada,
ten wygra kto lepiej oszuka, zagada…

i temu podobnie, nie pamiętam jej całej a tylko cytuję coś na kształt wiersza z pamięci. W wyłonionym na ekranie konkursie występowali rodacy nasi, ukazując głębię swojego życiowego sprytu, jakże niezbędnego do funkcjonowania w trudnych czasach, kiedy wokoło tajne sprzysiężenia i masoni z wiadomym narodem szaleją! Otóż ci konkursowicze mieli do wykonania szereg ciekawych zadań, na ten przykład jak przez telefon udawać przed małżonką że jest się jeszcze w pracy, żeby się nie domyśliła, że jest się już u koleżanki z biura z nią na sofie, albo jak wmówić pracodawcy i wyzyskiwaczowi, że się choruje na gardło, gdy w rzeczywistości uczestniczy się w imieninach kolegi z pierwszego piętra w bloku i tak dalej i temu podobne.
Ja myślę, a moją myśl podziela szereg znanych mi, prawych osób, że ten program mógłby się w przyszłości stanąć sztandarem Dobrej Zmiany. Gdyby tak się stało, to prosze pamiętać o należnych mi tantiemach za pomys.
Z ukłonami!

Krulis Stefan