PiS chciało zaistnieć jako partia, która forsę rozrzuca ze śmigłowców, nie będzie podwyżki podatków i dogodzi dużej części społeczeństwa. Zgadza się tylko, że rozrzuca – wiadomo jednak, że nie z caracali.
ZOBACZ TUTAJ CYTAT Z „REJSU” Z YT:
W kampanii wyborczej PiS obiecywał obniżkę VAT z 23 do 22 proc. Nie będzie obniżki od 2017 r., co w sumie jest podwyżką tej daniny.
PiS w kampanii obiecywał, że nie podniesie podatków. Podniósł – wprowadził taksę nakładaną na banki, co z łatwością te instytucje przerzucają na swoich klientów. Cały czas walczy z wprowadzeniem podatku handlowego (nie ma ta danina precyzyjnej nazwy – handlowy, od sklepów etc.) i część Polaków myśli, że to coś dobrego, że nos wielkich, zachodnich domów towarowych zostanie utarty.
Mylą się ci ludzie strasznie – podatek nałożony na sklep jest bowiem przerzucony poprzez marże na… klientów sklepów. Nie jest on wobec tego podatkiem od sklepów, lecz PODATKIEM OD KLIENTÓW SKLEPÓW (czytaj powszechna danina nałożona na wszystkich obywateli). Wprowadzony uderzy w każdego z nas, podniesie bowiem ceny. jak bankowy, który jest PODATKIEM OD KLIENTÓW BANKÓW, czyli wszystkich Polaków. Żadnym ciosem w banki nie był, ale w klientów – owszem. Sprawdzcie opłaty.
Tym samym padł mit, że PiS „znajdzie gdzieś” pieniądze na program 500+. Znalazło je bolszewicko w kieszeniach wszystkich Polaków, którzy składają się na rozrzucanie pieniędzy ze śmigłowców. Niektórzy obywatele, zwani suwerenem, nawet się cieszą gdy rząd rabuje ich w biały dzień i pieniądze daje innym.
A propos dogodzenia – kupowanie ludzi za 500 zł jest tworzeniem sobie elektoratu wiszącego na klamce. PiS nie może się już w tym szaleństwie zatrzymać, bowiem klientela ich zmiecie. Nigdy nie wiadomo kiedy skończą się koniunktura i pieniądze. Jutro? Pojutrze?
Tymczasem pan płaci, pani płaci, my płacimy. To są nasze pieniądze. Kaczyński, który skłóci nawet fotele w kinie, osiagnął cel – napuścił Polaków wiszących u niego na klamce na tych, którzy nie wiszą.
Krzysztof Mrówka