Ogórek jako ostatnie stadium komunizmu

skanuj-598
Rys. Digger

Dzisiejsza „prawica” wychwalając często swoje „niepodległościowe” korzenie ochoczo zapomina, że ponad sto lat temu Pan Roman z towarzyszącymi mu osobistościami torpedował w Japonii próby rozmów na temat wzniecenia powstania niepodległościowego w Królestwie. Piłsudski otrzymał przydomek „bandyta łódzki” a polski prawy „biznes” w Priwisljanskim Kraje straszył dzieci „socyałami”. Bo bliższa koszula ciału. Bo Rosja to wielki i bogaty rynek. Bo kilka miejsc w Dumie to aż nadto. Wszak niepodległość była to romantyczna mrzonka. „Bandyta łódzki” miał więc wrogów na prawo i lewo od siebie. Jednym z tych z lewej była słynna Róża, która głęboko wierzyła, że niepodległość to owijanie w bawełnę prawdziwych problemów światowego proletariatu. Dyktatura i to najlepiej krwawa miała rozwiązać wszystkie problemy egzystencjalne ludzkości.

CZYTAJ WCZEŚNIEJSZY WPIS O MAGDALENIE OGÓREK

Ten krótki kurs historii ruchu robotniczego przedstawiam ku przypomnieniu faktu, że tak dla komunistów, jak i dla prawicowców najgorszym koszmarem byli nieodmiennie „socyały”. W 1944 roku rozpoczął się „PRL”. Szczęśliwie dla obu stron spektrum politycznego stał się z jednej strony wcieleniem żywym snów Pana Romana o narodowym monolicie, a z drugiej dla komunistów wyśmienitą okazją do ostatecznej rozprawy ze śmiertelnym wrogiem. PPR wchłonęła PPS i rozpoczęło się dzieło budowy komunizmu, zakończone ostatecznie wyprowadzeniem sztandaru PZPR na rozkaz szlochającego tow. Rakowskiego Mieczysława F.
PRL skutecznie zabił myślenie w tradycji „socyałów”, co z niepokojem podkreślał w jednym z ostatnich wywiadów Gustaw Herling-Grudziński: – Ludzie plują dziś na socjalizm, ale przecież potrzebują w drapieżnym świecie ochrony.
Pisarz zapomniał, że socjalizm to tylko etap na drodze do komunizmu. A wszyscy sobie ten komunizm wyobrażaliśmy jako dymiące kominy, potężne lokomotywy o gigantycznych więzarach i kwadratowe baby odziane w męskie garnitury, ćmiące ćmiki w szklanych fifkach i spowite kłębami machorkowego dymu jak piece w Magnitogorsku. Nic podobnego! Komunizm to wysmukła blondynka (bo ważne, żeby podobało się jak największej statystycznie liczbie ankietowanych), ruszająca zalotnie tyłkiem i trzepocząca niewinnie motylimi powiekami. To Ogórek Magdalena, żywe wcielenie marzeń o sprawiedliwości społecznej. Odkrycia ostatniego stadium komunizmu dokonał syn Ziemi Żyrardowskiej, wieloletni mąż stanu, Miller Leszek. Siła rażenia jaką ma Wcielenie Komunizmu jest tak wielka, że SLD po wyborach prezydenckich spadł w sondażach poniżej błędu statystycznego. Zaś Ostatnie Stadium Komunizmu z otwartymi ramionami przyjął Obóz Władzy.
Digger