Rys. Digger
Przemija postać świata i dziś tzw. Salon rozproszył się po mediach, przybierając szaty narodowej niezłomności lub zwiewnej otwartości. Salon w jednej z jego postaci (określanych a to mianem lewactwa, a to przez życzliwych liberalizmem światopoglądowym) sponsoruje firma Toyota za pomocą automobilu Lexus.
Wszystko jest filmowane alla prima, bez obłudnej ściemki, jak to było podczas spotkania Lwa z Adamem, lub pamiętnych kolacji podczas których obsługa lokalu gastronomicznego postanowiła uwiecznić na taśmach prawdy filozoficzne spojrzenie Szałowej Blondyny na temat wysokości honorariów.
W dzisiejszym (21 listopada 2016 r.) objeździe stołecznych włości red. Węglarczykowi Bartoszowi towarzyszyła emerytowana gimnazjalistka, Pani Dyrektor Jethon Magdalena. Wypędzona niczym Marion Doenhoff z miejsca zamieszkania jakim był program trzeci Polskiego Radia, Pani Dyrektor nie podała tyłów, tylko zakasała rękawy. Z resztek tego co zostało, na bazie sieci, polepiła zrąb nowego radia, gdyż dziś każdy już wie, że do bycia trybunem ludowym wystarczy wykupić abonament w Orange.
Ale potem – jak mawiał ten co poznał i nędzę ziemianek pod Kostiuchnówką i blaski żyrandola w „Adrii” – Bolesław Wieniawa-Długoszowski – zaczynają się schody. Przychodzi bieda.
– Ciężko przetrwać na tym rynku bez dotacji – żali się Pani Dyrektor zatroskanemu byłemu korespondentowi w Waszyngtonie.
– Prawica jakoś potrafiła się zawziąć i przetrwać trudne czasy, choć taki Skowroński to przecież dostał od Tuska dotację, prawie 140 tysięcy złotych! A czy pan sobie wyobraża, że minister kultury daje MOJEJ audycji w Kodzie taką dotację? – Pani Dyrektor zawiesza znacząco głos. Obydwoje doskonale znają odpowiedź – prof. dr hab. Gliński nie da na to ani grosza…
Słuchając tych gorzkich żali można mimochodem dowiedzieć się, o jaką kwotę bój się w rewolucyjnej redakcji toczy. Ale najważniejsze jest co innego. Wierzę, że Pani Redaktor da radę. Niezłomni i Niepokorni przetrwali, bo nie zaniedbując żebrów u obcej władzy i chwytania dotacji z permisywistycznej Brukseli (carpe diem!), podczytywali do poduszki klasyków, zamiast lansować się na ściance, zużywając siły i środki. To zaprocentowało. Arystoteles bowiem sformułował tezę, że trudności są w życiu niezbędne, bo hartują charakter. Jak stal.
Dlatego namawiam do korekty zachowań póki nie jest jeszcze za późno. 200 000 PLN dotacji od prof. dr hab. Glińskiego Piotra nie będzie. Ale można zarobić na oszczędzaniu. Zamiast wdzianka z promocji za 3000 PLN, można nabyć wcale nie gorszy blezerek w Lidlu za 10 razy mniej. Unikać należy kawiarń, gdzie za naparstek arabiki i gryzaczka trza wyskoczyć z pięć dych plus napiwek. Bo za pięć dych można smyknąć do Biedronki i nabyć schabu wieprzowego, ziemniaków i kapusty na tydzień dla całej redakcji. Ominięcie szerokim łukiem modnego salonu kosmetycznego to zysk na poziomie kilku tysięcy PLN. Dotacja zatem może w ogóle nie będzie potrzebna? Wiem, wiem, pozostaje niezasłużone cierpienie. Jak bowiem zastąpić butelkę moeta z paczką świeżych ostryg pulpetami popitymi piwem EB?
Jednak Prezes wybrał zestaw numer dwa i dlatego to on dziś rządzi.
Digger