Misiewicze jego życia

Rys. Digger

Specjalna komisja partyjna Prawa i Sprawiedliwości „całkowicie negatywnie” oceniła postawę Bartłomieja Misiewicza. Komisja uznała, że nie miał on kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej, spółkach Skarbu Państwa czy innych sferach życia publicznego. Komisja poinformowała też, że rezygnacja Bartłomieja Misiewicza z członkostwa w PiS została przyjęta.

To wiadomość agencyjna. Niczego nie wyjaśnia. Nie miał on kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej, spółkach Skarbu Państwa czy innych sferach życia publicznego, a mimo to został zatrudniony w ministerstwie wojny czy Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Od półtora roku wiadomo, że trafiono na gościa bez sensu, że się nie nadaje, nie ma papierów na wyjście z zaplecza apteki. Zatrudnił go jednak Antoni Macierewicz i bronił do upadłego (nadal będzie bronić, gdzieś przechowa?). Dlaczego? Komunikat tego nie precyzuje, a to kwestia najważniejsza.

Swoją drogą, co tu robi Macierewicz? Dawno już przecież wszedł na głowę Kaczyńskiego. Premier Szydło przysięgała na konferencji prasowej, że Gowin będzie ministrem wojny, a został nim Macierewicz. Po co kłamała? Jej też wszedł na głowę.

Krzysztof Mrówka