Fakty są takie – w piątek, 11 grudnia Bogusław Kowalski został prezesem PKP SA. W niedzielę, 13 grudnia złożył rezygnację. W przypadku wielkiej, strategicznej dla naszej gospodarki firmy, to katastrofalne zamieszanie. Prezes, który kieruje spółką od piątku do niedzieli, jest fatalnym wynalazkiem. Rezygnacja Kowalskiego z funkcji została siłą rzeczy odebrana jako kompromitująca porażka jego i tych, którzy go powołali.
„Pod adresem Kowalskiego padły oskarżenia o kontakty z SB. W oświadczeniu polityka czytamy, że podjął decyzję o rezygnacji z prezesury, kierując się interesem Grupy PKP. Doniesienia o tym, że w latach 1987-1990 współpracował ze Służbami Bezpieczeństwa PRL nazwał „nieuczciwymi spekulacjami”. Europoseł PiS Kazimierz Ujazdowski napisał, że dla ludzi Solidarności ta nominacja „jest decyzją nie do usprawiedliwienia”. Dziennikarz, a w przeszłości działacz NZS, Marcin Meller napisał na Facebooku, że Kowalski był „jednym z czterech konfidentów”, których Służba Bezpieczeństwa skierowała do rozpracowywania go w 1988 roku” (za IAR).
Nie wiem czy był tajnym współpracownikiem policji politycznej PRL, ale wiem, że rezygnację złożył błyskawicznie po tym, gdy na jaw wyszły powyższe informacje. Cała akcja najbardziej uderza w PiS, które wysłało go do PKP. Prezes Kaczyński
a) wiedział, kim był Kowalski i mimo to zrobił go szefem kolei. Niedobrze.
b) wiedział, kim był Kowalski i właśnie dlatego zrobił go szefem kolei. Niedobrze.
c) nie wiedział, kim był Kowalski i zrobił go szefem kolei. Niedobrze.
d) wiedział, że Kowalski nie był TW i dlatego zrobił go szefem kolei. Dlaczego wobec tego Kowalski błyskawicznie zrezygnował? Niedobrze.
Gospodarka zostanie rozbita, jeśli nowa władza do przedsiębiorstw będzie wysyłać takich specjalistów i w takich okolicznościach ich odwoływać. Swoją drogą, odmowa druku postanowień Trybunału Konstytucyjnego, namaszczenie Kowalskiego i wystawienie byłego prokuratora ze stanu wojennego Stanisława Piotrowicza na pierwszą linię walki politycznej wygląda na zaplanowaną i cynicznie prowadzoną akcję prowokacyjną wedle zasady „i co nam zrobicie?”.
Zła zabawa, lecz typowa dla metody Jarosława Kaczyńskiego – rządzić przez chaos i skłócenie.
Prezes PiS zapatrzył się chyba na prezydenta RPA Jacoba Zumę. W ostatnią środę odwołał on ministra finansów Nhlanhla Nene, powołując Davida van Rooyena. W niedzielę przeprowadził kolejną zmianę – odwołał van Rooyena i powołał Pravina Gordhana. Można tak rządzić, ale po co? Przecież to bełkot. W najbliższą środę na ulicach RPA kryterium uliczne – opozycja zapowiada marsze i żąda rezygnacji prezydenta Zumy.
Krzysztof Mrówka