Rys. Digger
Nie ma mowy o pomyłce w tytule. Suweren pytając o drogę często pyta o ulicę „Walemroda”, zatem należy przyznać rację jego woli, dzięki której Walenrod zmienia się w Walemroda, a Piotrowicz Prokurator – Komrad Walemrod PiS-u – otrzymuje poselski mandacik i zażywa błogich chwil stanowiąc prawo, co tak bardzo lubi stanowić. Teraz walczy o życie, czyli o prawdę, czyli o opinię. Jego życie nie jest jednak przedmiotem sporu, bo wszak nie zaprzecza, że naprawdę był prokuratorem i to rejonowym, ale przeszłość na stanowisku w powiecie przedstawia jako pasmo mąk i wyrzeczeń w walce o lepsze jutro Oyczyzny.
Był stan wojenny. Polska na pół podzielona. Jedni bili, drudzy byli bici. Ktoś w końcu musiał bić, takie jest wszak życie. Piotrowicz znalazł się w niekomfortowej sytuacji, bo wcześniej zapewne los łaskawy mierzył go zasadniczo z aktami oskarżenia rodem spod budki z piwem. A teraz niejasno czuł, że idzie o coś więcej. W telewizji w niedziele nie pieje już kogut. Spikerzy w kamaszach. A z powiatowego komitetu ocalenia niepokojące okólniki. Długo ważył szalę, jak Abraham, nachylony nad talerzem zupy fasolowej, oczekując na drugie – sznycle z ziemniakami i surówkę. I Piotrowicz przeszedł na Jasną Stronę Mocy.
Odmawiał stanowczo skarżenia, za co został zesłany do Krosna, niby biskup Sołtyk na Sybir. Nie chciał wszczynać, za co zapewne szykanowano go coraz ostrzej, odbierając comiesięczny przydział gorzały. Odwracał oczy gdy widział kolportowicza, co wydłużyło kolejkę oczekiwania po deputat na węgiel. Teraz po latach jedzenia samej fasolówki i sznycli, gdy chciałby skonsumować słusznie mu się należący egzotyczny owoc poświęceń, podłe kundelki, nie rozumiejące tytanicznych zmagań duszy Prokuratora, kąsają w nagrodę za wierność.
To nie jego wina, że Partia akurat tam go postawiła gdzie stać musiał. Bo gdzie miał się podziać? Co by to dało, gdyby opuścił posterunek? Kto wtedy odwracałby głowę od kolportowicza? Czy ktoś inny odmówiłby wszczęcia postępowania?
Odpowiedź jest prosta jak zomowska pała. Prokurator osobiście położył kres wszczynaniu postępowań. Gdyby tego nie wykonał, narażając się na cierpienia i wystawiając na potężne ryzyko, że zakończy karierę jako radca prawny w zakładach cukierniczych Goplana, to do prokuratury w Krośnie przyszedłby jakiś antypolski element, na przykład komunista wiadomego pochodzenia i wtedy wszyscy mieliby się z pyszna. Dlatego musimy z żalem wyznać swoje winy wobec Prokuratora, posypać głowę popiołem w kotłowni osiedlowej i otworzyć flaszkę, by wypić za jego zdrowie. Naszego bohaterskiego Komrada Walemroda!
Wernitz, Ohlers, Luebow i Fahrenwirst