Polskich kibiców futbolu grzała ostatnio sprawa fińskiego pomocnika Lecha – Kaspera Hamalainena. Ciekawe, że kibice nie widzą w tej sprawie kłamstwa. A jest.
Jesienią z Lecha wyszła informacja, że Fin nie będzie już grać w Poznaniu i ze względów rodzinnych wróci do swojego kraju. Czytelnicy takiego komunikatu między wierszami wyczytali, że Kasper w Lechu grał długo, chętnie, a wracać do domu musi z uwagi na dobro rodziny. Życie dopisało jednak do tej lektury swój komentarz.
Otóż Fin tak długo, jak trwał sezon, udawał „sprawy rodzinne” i to, że jest w Poznaniu szczęśliwy, lecz te „sprawy rodzinne”… Kiedy runda się skończyła i Kasper nie musi już się spodziewać reakcji fanów Lecha, na jaw wyszły nowe fakty. Fin siedzi wygodnie, a oferty spływają z licznych klubów Europy. „Sprawy rodzinne” już nie są palące, a zawodnik wybiera między ofertami z krajów ciepłych i cieplejszych, a nawet Legią.
Piłkarza Guardiolę odstrzelono demonstracyjnie z szybkością pisowskiego ekspresu, który demoluje teraz Polskę.
Miał do tego prawo, jego kontrakt wygasł w Sylwestra 2015 roku. Opowieści o rodzinie były kłamstwem, bowiem nie przyznał się, że nie chce już grać w Lechu. Czy to dlatego, że sportowy poziom nie był za wysoki, czy dlatego, że w Poznaniu nie płacili godziwie – nie wiemy. Na pewno jednak wiemy, że jeden z najlepszych piłkarzy w polskiej ekstraklasie zdecydował się odejść za darmo do innego kraju. To porażka Lecha, który nie zatrzymał swej gwiazdy. Podobnie było z Wisłą i Stiliciem – nie miała pieniędzy na zatrzymanie Bośniaka, który gra w APOEL-u Nikozja. To ukazuje sprawy w prawdziwym świetle – klubów polskiej estraklasy nie stać na dobrych piłkarzy, dlatego nie odgrywają te kluby w Europie żadnej roli i dlatego też na ich mecze nie przychodzą tłumy. Gospodarka ma się niby dobrze, a pieniędzy w futbolu jak nie było, tak nie ma.
– – – – –
Sergi Guardiola ostatnio przeszedł z madryckiego Alcoron do rezerw Barcelony. Był tam kilka godzin, bowiem okazało się, że na Tweeterze publikował wcześniej agresywne wpisy pod adresem CF Barcelona i Katalonii (Katalończyków). Piłkarza odstrzelono demonstracyjnie z szybkością pisowskiego ekspresu, który demoluje teraz Polskę. Guardiola miał dobre nazwisko do gry w Barcelonie, ale nikt nie pozwoli sobie na aż tak wielkie kukułcze jajo.
Inaczej jest w naszym kraju – Tadeusz Pawłowski przyjął pracę w Wiśle i będzie musiał codziennie witać się ze Zdzisławem Kapką, chociaż od 1982 roku mówił, że Kapce już nigdy ręki nie poda. Po co kłamał? Po pierwsze nigdy nie mówi się „nigdy” (nie tylko w futbolu), po drugie forsa nie śmierdzi. Czyli Pawłowski jest śmieszny, a nawet operetkowy.
Krzysztof Mrówka