Artur Boruc jest postacią kontrowersyjną, ale fachowości nie można mu odmówić. Silnie związany z Legią, karierę zrobił za granicą i w reprezentacji. Celtic, Fiorentina, Southampton to niezłe kluby, w których grał poza Polską. Ostatni sezon był jednak chyba najciekawszy.
Gdy Boruc był w Southampton holenderski menedżer Ronald Koeman wydał 10 mln funtów na bramkarza z Celticu Frasera Forstera. Jasny sygnał – Forster jest znacznie młodszy, jest Anglikiem i Boruc może się umościć na ławce w roli rezerwowego.
Boruc powiedział „nie”. Dobrze zrobił. Trafił we wrześniu do I-ligowego Bournemouth i jego los drastycznie odmienił się.
Menedżer Eddie Howe stworzył tam świetną ekipę, która uzyskała automatyczny awans do ekstraklasy. Historyczny – Bournemouth na tym poziomie nigdy jeszcze nie grał. Boruc odegrał w awansie wielką rolę, był kluczową postacią. Klubowi i polskiemu bramkarzowi należą się gratulacje. W ekipie nie ma bowiem wielkich gwiazd, ale zespół prezentuje jednak pozytywny futbol.
W zimie mówiło się o powrocie Boruca do Southampton, bowiem Forster doznał kontuzji. Polak został w Bournemouth – dobrze zrobił, został bohaterem awansu, jednocześnie zagrał na nosie holenderskiej ekipie trenerów So’tonu (Ronald i Erwin Koemanowie, Jan Kluitenberg).
Co teraz? Borucowi kontrakt z Southampton kończy się za miesiąc. Zostanie w Bournemouth? Przejdzie do ukochanej Legii, co kiedyś deklarował? Jest w dobrej formie i mimo 35 lat śmiało może bronić jeszcze kilka lat na najwyższym poziomie.
Boruc jest w dobrej formie i mimo 35 lat śmiało może bronić jeszcze kilka lat na najwyższym poziomie.
Może w Bournemouth, z którym awansował do ekstraklasy. Pamiętać musi jednak, że najbliższy sezon będzie tam niesamowicie trudny. Stadion Dean Court ma tylko 12 tys. miejsc, przychody z dnia meczowego będą niewielkie. Beniaminek zawsze ma spore problemy i dobra praca menedżera Eddiego Howe’a oraz rodzinna atmosfera mogą już nie wystarczyć w walce o utrzymanie. The Cherries idą jednak w dobrym towarzystwie – do włoskiej Serie A pierwszy raz w historii awansował klub Carpi spod Modeny, z zaledwie 70-tysięcznego miasta. Skoro małemu Sassuolo w ekstraklasie wiedzie się dobrze, może udać się Carpi i… Bournemouth.
Krzysztof Mrówka