Ani słowa o karierze

Tomasz Zając, gdy był juniorem w piłkarskiej Wiśle Kraków, strzelał gole jak najęty.  Myślano – talent. Co gorsze, on też myślał, że jest bardzo utalentowany.

Nie poparł talentu pracą, albo talent juniorski nie był talentem seniorskim. Z Wisły odszedł obrażony, bo grał za mało. Wybrał Koronę Kielce – zespół, w którym techniczna finezja jest na drugim planie, na pierwszym – siła. W tym sezonie ligowym sześć meczów w Koronie, w sumie 76 minut.  Same ogony. Wypożyczony do Sandecji na rundę wiosenną zagrał tam w czterech ligowych spotkaniach, w sumie 72 minuty. Same ogony.

Nie nadawał się w ekstraklasie, nie nadawał się w I lidze – w ekipie, która awansowała do ekstraklasy.

Stanął na rozdrożu. Czy będzie żyć z piłki? Jak będzie żyć z piłki? Od kiedy piszę o futbolu (trzy i pół dekady) takich zawodników spotkałem i widziałem dziesiątki, wiem o setkach ludzi, którzy nie zrobili kariery, chociaż chcieli i mieli „papiery”. Ot, statystyka.

Każdy przypadek jest jednak inny – nie pozwala zdrowie, pojawił się inny model życia, talent nie był wystarczający etc. Dno jest usłane postaciami, o których już nikt nie chce pamiętać.

Krzysztof Mrówka