Ahoj przygodo!

Rys. Digger

Dyrektor Rdesiński uśmiecha się tajemniczo i puszcza do mnie oko.

– Podeszliśmy Kusznierewicza, bo tak naprawdę potrzebowaliśmy łodzi, a nie jego. On jest cienki bolas, nigdy nie wypłynął poza Zatokę Pucką. Bał się, że jak straci z oczów brzeg, to się całkiem pogubi. Obsługa busoli przekraczała jego moce intelektualne. Dlatego zrezygnował z regat Sydney – Horwath, czy Hobarth, tych co są co roku na Balatonie na bratnich Węgrzech – oświadcza Rdesiński.

– Tymczasem dzięki youtuberom z Radia Maryja już wiemy, że nie ma lepszej okazji do promocji Polski jak seryjne zwycięstwa w regatach jachtów żaglowych. To jest w sumie tanie. Bo widzi pan redaktorze, ściganie się w takiej F1 wymaga silnika, kół na pneumatykach i benzyny. A tutaj – tylko wiater! A ten darmowy jest! – podkreśla dobitnie dyrektor Rdesiński, uderzając pięścią w gruby dębowy stół z wyrytymi finką hasłami niepodległościowymi.

–- Najęliśmy Jarka Kaczorowskiego, wytrawnego regatowca, głównie z powodu podobieństwa jego imienia do imienia Pana Naczalnika Państwa. Będzie nas uczyć jak żeglować. Na razie nie do końca jesteśmy pewni, jak to się odbywa. Bo widzi pan, jak dmucha z tyłu, to jest wszystko jasne, ale kiedy dmucha z przodu, to i co wtedy!? Toż będzie nas pchać do tyłu – logiczne, c’nie? – zasępia się dyrektor Rdesiński.  – Próby na modelach to dziś w yachtingu absolutne „must be Sunday” i bez nich żaden sukces nie będzie możliwy – podkreśla z naciskiem Rdesiński.

– Z Kusznierewiczem było nie po drodze, bo nie chciał nam tego wyjaśnić. Cały czas się zasłaniał się tajemnicą zawodową. Dlatego poszedł na dno – dyrektor Rdesiński śmieje się długo i przeciągle ze swojego dowcipu, a echo niesie jego śmiech jak orkan poprzez długie, puste korytarze Polskiej Fundacji Narodowej.
Dla WsW (WidzianespodWawelu) nadawał ekskluzywnie
Adolf Komurek

Na rycinie jeden z wariantów superyachtu Polska Gola! podczas prób na sztucznym zalewie wodnym.