Jaki sens ma rozgrywanie ostatniej kolejki w ligach piłkarskich o tej samej godzinie?
Po ostatnim meczu Jagiellonia – Lech nie ma to żadnego sensu. Owszem, wszystkie pierwsze połowy meczów zaczęły się o tej samej porze. Tak, wszystkie drugie połowy rozpoczęto dokładnie o godz. 19. Co z tego, skoro kluczowy mecz w Białymstoku skończył się 10 minut po ostatnim gwizdku pojedynku Legia – Lechia?
To był dobry czas, aby Jagiellonia – wiedząc, że Legia tylko zremisowała – strzeliła jednego gola, wygrała i sięgnęła po tytuł. Nie powiodło się, ale czas był.
Posłużono się starym trikiem – kibice gospodarzy zrobili zadymkę, rzucili na murawę tony papieru toaletowego. Czas na sprzątanie był czasem na zdobycie bramki/bramek na wagę tytułu.
Niech nas nie zwiedzie, że bramka nie padła. Ten proceder ujawnił lukę w systemie. Ośmieszył ideę jednej pory dla wszystkich spotkań. Teraz wypatruję pomysłów PZPN i Ekstraklasy SA na rozwiązanie problemu. Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
Krzysztof Mrówka