To już nie jest przypadek. Gdy napiszesz cokolwiek o piłkarzach Legii Warszawa, znajomi z Facebooka czy Twittera piszą „Krzychu, skąd ten kompleks?”
Otóż melduję posłusznie, że nic nie poradzę, iż komuś się wszystko kojarzy z d..ą. Podobnie ne ma rady, że komuś wszystko kojarzy się z antylegijnym spiskiem i słynnym kompleksem. Chodzi zapewne o domniemany kompleks krakowian wobec Warszawy i kompleks wobec wielkości Legii.
Ludziom tym nie uda się całego krajowego środowiska sportowego wepchnąć na tory „udowodnij, że nie masz kompleksu Warszawy i Legii?”.
Np. ja – dlaczego miałbym mieć kompleks Warszawy? Mam tam kochaną rodzinę i wielu znajomych, kolegów, przyjaciół, a piosenkę Niemena „Sen o Warszawie” uważam za najlepszą o stolicy.
POSŁUCHAJ: Czesław Niemen „Sen o Warszawie”
Dlaczego miałbym mieć kompleks Legii? Na początku grało w niej wielu piłkarzy z małopolskich klubów, klub ma długą listę sukcesów i reprezentantów. Z faktami się nie dyskutuje.
Tak samo jak nie dyskutuje sie z tym, że nadgorliwi legioniści dopisują mistrzostwo z 1993 roku, którego nie zdobyli (dopisują to nawet na klubowy autobus). Nie dyskutuje się z koszarowymi metodami, którymi CWKS posługiwał się za komuny (kradł zawodników) i robi to nadal (vide Cierzniak). Nie sposób ne zauważać metod dzisiejszej Legii, której masowo pomagają sędziowie (uprzednie kartkowanie rywala, oszukiwanie w czasie spotkań Legii – mnóstwo przykładów ze słynną bramką na stadionie Wisły strzeloną przez Legię po zagraniu z kilometra za linią bramkową, golem ze spalonego w piątkowym pojedynku z Zagłębiem w Lubinie). Dzieje sie tak, bowiem Legia MUSI BYĆ MISTRZEM i klękajcie narody. Musi być, bo inaczej się przewróci.
Z faktami sie nie dyskutuje – mistrzostwa tak zdobyte nie przekładają się na Europę, gdzie Legii już nie chroni żaden sędzia czy związek. Tam jest gra w piłkę, tam jest 0-8, tam są żółte i czerwone kartki, których w Polsce nikt nie pokaże legionistom, tam są karne dyktowane bez zawahania, których u nas żaden arbiter nie gwiżdże.
Gdyby to zrobił można przylepić mu łatkę, że ma kompleks Warszawy i Legii. Arbitrzy wolą się nie babrać.
To wszystko jest jednak chore – te pierdy o kompleksach to wytrych, klucz do kneblowania niefajnej prawdy, że Legia dopuszcza się szwindelków i szwindli, byle tylko zasiąść na tronie, zdobyć Puchar Polski. Nie teraz – od bardzo dawna.
Bramka na 3-1 dla Legii z Zagłębiem w Lubinie padła ze spalonego. Sędzia ją uznał. Była kluczowa dla meczu. Gospodarze przeważali i mecz mógł się jeszcze różnie ułożyć. Wcześniej Zagłębie zdobyło dwa gole ze spalonych, których arbiter słusznie nie uznał. Z faktami nie dyskutujemy. Skorzystała Legia. Jakby grała we własnej lidze. Uwierzę, że tak nie jest tak szybko, jak w to, że Jaśnie Wielmożny Pan Jarosław Katyński robi Polsce dobrze.
Tylko bez pierdół o kompleksie. Chyba, że Wy macie jakiś…
Krzysztof Mrówka