W Warszawie pierwszy raz w historii odbył się finał europejskiego pucharu w piłce nożnej. Była to Liga Europy. Stadion Narodowy zdał egzamin, mecz był świetny, Polak strzelił gola (Krychowiak). Egzaminu nie zdali kibice z Ukrainy.
Fani Dnipro Dniepropietrowsk prócz flag swojego klubu i Ukrainy wywiesili flagę UPA. Z zabawy i futbolowej radości zrobiła się pełna poruta.
1. Polskie władze nie mogły swobodnie interweniować. Stadion i cała impreza należała do UEFA. Ona była organizatorem i nikt sobie flagą UPA nie zawracał głowy. Centrali europejskiej piłki zależało przede wszystkim na sprawnej grze i spokoju na trybunach. Próba rekwirowania wrażej flagi UPA przez policję mogła wywołać zamieszki na trybunach i sensację na cały świat. Ciekawe, że wszystkie flagi obu klubów przeszły cenzurę wstępną ludzi z UEFA i PZPN, lecz – jak widać – nieskuteczną.
2. W czym problem? Otóż była to flaga zbrodniczej organizacji odpowiedzialnej za ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w czasie drugiej wojny światowej. Ukraińcy pod flagą UPA mordowali Polaków na masowa skalę, co było oczywistym ludobójstwem. Gdy wywieszają takie flagi u siebie jest nam przykro, ale nic nie da się zrobić. Gdy czynią to w Polsce – jest to prowokacja na wielką skalę. Dla Polaków OUN i UPA to organizacje bandyckie, dla Ukraińców – patriotyczne. Mecz odbył się w Polsce i flaga UPA na warszawskim obiekcie była jasnym sygnałem złych intencji.
Lustrzana, teoretyczna sytuacja – Polacy grają na Ukrainie i wywieszają flagi Armii Krajowej. Tego symbolu polskości tam bardzo nie lubią. Afera murowana.
Na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w czasie drugiej wojny światowej Ukraińcy pod flagą UPA mordowali Polaków na masowa skalę, co było oczywistym ludobójstwem.
Jeśli znamy historię, nie jeździmy do Lwowa z flagami AK i ich tam nie wywieszamy przy okazji meczów, bowiem jest to jasna prowokacja.
Ukraińcy nie byli rozsądni – pojechali do Polski z czytelnym przesłaniem. Wielbią historię UPA i to wszem i wobec prezentują. Niedobrze, że tak jest – Ukrainie w ten sposób dalej do Polski i Europy. Sami tego chcą.
– – – – –
Dwa lata temu bandycka bojówka lewaków z Sevilli zaatakowała w Hiszpanii fanów Śląska Wrocław. Prasa pisała wtedy, że wrocławianie „pobili się z kibicami Sevilli”. Prawda była inna – Polacy zostali zaatakowani przez Hiszpanów. Na stadionie widniał wtedy baner ” Witamy w Katyniu”.
W dzień meczu Sevilla – Dnipro na Dolnym Śląsku bojówka Śląska wzięła rewanż. Na autostradzie polscy kibole zatrzymali samochód z kibicami Sevilli, nastąpiła demolka i zniknięcie. Polska prasa pisała o napadzie, tymczasem to był napad, ale i rewanż za to, co stało się dwa lata temu. Jeśli ktoś myśli, że w tym biznesie można bezkarnie bić, to się pomylił. Nie wyznaję tych wartości co opisywani tutaj polscy, hiszpańscy i ukraińscy troglodyci, lecz sprawy trzeba relacjonować jakimi są.
Krzysztof Mrówka