Marcin Mastalerek przestał być rzecznikiem prasowym PiS-u. Znakomita wiadomość. Gdy wydawało się, że już nikogo gorszego na scenie politycznej, niż skompromitowany i cyniczny Adam Hofman, nie będziemy musieli oglądać, pojawił się Mastalerek.
Człowiek, który nie potrafił rozmawiać, lecz umiał wygłaszać gotowce, człowiek-taśma magnetofonowa. Takie miał zadanie – łgał jak opętany. Wywiązywał się ze swojej roli, lecz zapamiętany zostanie jako zupełnie nieistotna, ślepa tuba prezesa. Skoro pomógł Andrzejowi Dudzie w walce o prezydenturę, zapewne po wyborach parlamentarnych odnajdzie się w pałacu.
Hofman – źle, Mastalerek – gorzej, możliwa następczyni Elżbieta Witek – jeszcze gorzej? Jeśli tak będzie, dostaniemy obłędu.
Swoją drogą coraz lepiej widać, iż PiS tam wygrywa, gdzie nie ma Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza et consortes. Przyszłe bitwy PO bez Donalda Tuska z PiS-em bez Kaczyńskiego to już będą tylko szermiercze treningi, a nie prawdziwe pojedynki w stylu starogrunwaldzkim.
Krzysztof Mrówka