
Prawdziwe kozy na fałszywej pochyłej wierzbie szachinszacha. Fot. MM
Po wiekopomnym triumfie pisowskiej dyplomacji w Brukseli (1:27), szachinszach Jarosław przywitał premier Szydło w te słowa:
– To dobry znak dla Polski. Premier pokazała, że Donald Tusk nie będzie mógł funkcjonować z biało-czerwoną flagą. Gdybyśmy zgadzali się na wszystko, to bylibyśmy jak ta przysłowiowa pochyła wierzba. Nie jesteśmy pochyłą wierzbą, na którą każda koza może wskoczyć. I to jest dobra wiadomość dzisiejszego dnia. Polska odzyskuje podmiotowość – podsumował prezes Prawa i Sprawiedliwości.
W tych światłych słowach nie wszystko się zgadza. Po pierwsze, przysłowie zapisane jest w formach: „Na pochyłe drzewo nawet kozy skaczą”, „Na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą”. Słowa tam nie ma o wierzbie, chociaż trzeba przyznać, że wierzba jest drzewem. Jest jednak także krzewem lub płożącą krzewinką, na którą wyjdzie nawet ślimak, a co dopiero dumna koza.
Po drugie, to był zły znak dla Polski. Wygrana 1:27 nie upoważna nikogo, nawet szachinszacha, do odbierania komukolwiek biało-czerwonej flagi. Jeśli Tusk będzie chciał machać biało-czerwoną, to będzie machać. Inni Polacy, w tym ludzie 2. i 3. sortu, a nawet 44. sortu, także.
Po trzecie, po 1:27 Polska straciła wiele ze swojej podmiotowości, a nie odzyskała. Kłamstwo w żywe oczy powtarzane nawet po tysiąckroć nie przestaje być kłamstwem. Dżepetto przewróci się w końcu na swoim gigantycznie długim od łgania nosie.
Krzysztof Mrówka