Mateusz na chwilę


Rys. Digger

Mateusz Morawiecki premierem? Na jak długo?

Beata Szydło, gdy zostawała szefową rządu ujawniła, że ma porozumienie z Kaczyńskim – będzie premierem przez całą kadencję. Myliła się. Kaczyński ją oszukał, a ona w dodatku kłamała w żywe oczy, że Gowin będzie ministrem wojny. Szydło spadła z urzędu, bowiem jak Murzynka zrobiła swoje i może odejść, zrobiła te najgorsze rzeczy, łamała prawo i kręgosłupy.
Teraz czas ma Morawiecki. Zapewne niewiele, bo przecież w okresie najważniejszych uroczystości 100-lecia niepodległości Polski premierem będzie imperator Kaczyński.
Nie łudźcie się, że jesteście kimś. Jesteście nikim. „Suweren”, który głosował na PiS, dał Kaczyńskiemu cekaem, z którego tenże rozstrzeliwuje „suwerena”.
Krzysztof Mrówka

Nie tak miało być

winter-662428

Ważne jest, co propaguje się w czasie kampanii wyborczej. Przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi padły twarde obietnice, skutkiem których PiS wygrało wybory.

Spośród wielu deklaracji trzy były bardzo konkretne. Po zwycięstwie PiS miało dać 500 zł NA KAŻDE DZIECKO W RODZINIE. Kłamało, płaci za drugie i następne dziecko.
PiS, zwłaszcza Andrzej Duda, wyraźnie deklarowali BŁYSKAWICZNE podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8800 ZŁOTYCH. Kłamało. Nie stało się to ani błyskawicznie, ani nie dotyczy 8800 złotych, ani tym bardziej wszystkich podatników.
Wreszcie Jarosław Gowin. Beata Szydło, przyszła premier, przedstawiła go w świetle kamer telewizyjnych jako PRZYSZŁEGO MINISTRA WOJNY. Zaraz po wyborach ta sama Szydło zaprezentowała Antoniego Macierewicza jako MINISTRA WOJNY. Kłamała.
Nie tak miało być, że władza kłamie jak najęta, a kraj wcześniej w rozwoju kurczy się na naszych oczach. Wkrótce przyjdzie nam zawołać POLSKA NAPRAWDĘ W RUINIE!
Krzysztof Mrówka

Niezwykła przepowiednia

skanuj-594
Rys. Digger

Rano uderzyły mnie słowa Pani Premier, że Jarosław Kaczyński dokonał rzeczy niezwykłej. Napięcie sięgnęło zenitu, wtedy pałerbank zapikał i mimo prób natychmiastowej reanimacji komp pozbawiony mocy, zgasł.

– Kurnaolek!- rzuciłem przez zaciśnięte zęby. Szwagier po drugiej stronie stołu poruszył nerwowo wąsikami. Wujek Bazyl, zawsze przejawiający pociąg do hazardu, przejął inicjatywę. – No rebiata, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, gdy wokoło płoną róże! Nie ma radia to nie ma, odkąd wichura zniosła słup z siłą, w gminie pierdzielą bo to są kodziarze i robią dywersję, odcinając nas od Prawdy. Sąsiad ma co prawda generator, ale jego teraz nie ma w domu, bo jest na zarobku w Norwegii i pierdzieli  takie klimaty. Ale nie trza czekać aż manna z nieba spadnie.
Energicznie zatarł chropowate dłonie i wskazał władczo palcem na moją kuzynkę przesuwając flakon ustrojony plastikowymi kwiatami produkcji koreańskiej. – Ty, Marta leć załączyć furę i podładuj tego pałerbanka z zapalniczki choć trochę, to może chociaż trafimy w koniec ekspoze? Ty z kolei, Mietek, nie gap się tak, tylko bier w ręce kartkę i cienkopis i zapisuj!

Wykonywaliśmy polecenia bez szemrania, szczęśliwi że nie musimy się męczyć tą ciszą, w której słychać było przeciągłe wycie opon tirów o asfalt hen na wschód od nas. Ruch odbywał się  na nowo wybudowanej nitce autostrady, która przecięła nasz region na dwie nierówne połowy.

– Obstawiamy jakiej to rzeczy niezwykłej dokonał Naczelnik! Pula na wejście po dychu, ten kto najbliżej będzie prawdy – a tą prawdę prędzej czy później na pewno poznamy- ten zgarnia całość i robi z kasą co chce. Tyle w temacie! Bazyl cyknął zuchwale przez zęby jak to miał we zwyczaju, gdy chciał podkreślić że postawił właśnie kropkę ponad przysłowiowym i.

– Pisz, Mietek, po kolei wszystkich, ale oczywizda -lejdis ferst!

Z podwórka doszło nas dramatyczne rzężenie aparatu rozruchowego w naszej dostawczej kijance, z którą zaczęliśmy mieć już kłopot, bo mechanik w punkcie kontrolnym odmówił przyjęcia tradycyjnej flaszki spirytusu za stosowny wpis w dowodzie.

– Marta, wyluzuj, bo spalisz stację, kurnaolek – wrzasnąłem przez uchyloną taflę okna z Oknoplastu.

– Dobra, daj spokój, ona nie palcem zrobiona, da se radę – Bazyl położył mi na ramieniu ciężką, włochatą łapę. – Mietek, pisz zatem nas po kolei. – Marta, Ewa, ty, ja, Olek,…-

Ewa perliście zachichotała. – Ja się tam nie znam, to nie wiem, wy wszyscy tacy kreatywni, czy jak to tam się nazywa?

Bazyl jednak po swojemu zachęcał. – Weź Ewa, wyluzuj, głupia nie jesteś. Dasz radę, jakeś dała radę pomanewrować z pińcet plus, to dasz radę odgadnąć myśli Pani Premier – zachęcał stawiając duże litery w mowie tam gdzie trzeba.

Kiedy już kartka w zeszycie napełniła się imionami i przydomkami, zaczęliśmy licytację. Musiałem dyszkę pożyczyć od Bazyla, który zrobił to chętnie, bo za każdy dzień zwłoki naliczał sto procent. Pierwszy odezwał się Bolek, kuzyn drugiej żony Edwarda, wuja ze strony babci Czesi, który popierdzielał z towarem dla Biedronki na północ kraju i zatrzymał się na parę godzin u nas. – Ja tego stawiam, że pan Jarosław sprowadził na nas duże inwestycje chińskie…

– Aleś brachu przyfasolił! – zarechotał Bazyl – Wpisuj to Mieteczku! –
po czym sam nie pozostał dłużny wyzwaniu. – Pan Naczelnik sprawił, że wrogowie naszego kraju złożyli podania o azyl na Majdanie! – Wszyscy zaśmialiśmy się zgodnie, bo Bazyl, trzeba to przyznać, ma zajefajną gadanę.

Ja ze swej strony zauważyłem, że prawdopodobnie Pani Premier chodziło o to, że Naczelnik zmusił tą cholerną hałastrę w Trybunale do zrobienia paru przysiadów. Znaczy że ich pogonił. – No to dobra, stawiaj, że pogonił Trybunał.
Kolejna dyszka miękko wylądowała w kaszkiecie Bazyla.

Wróciła Marta stawiając na stole pałerbanka podładowanego przez alternator i wniosła z dychą pomysł, że Jarosław Kaczyński wziął, jak kiedyś jakiś tam Kisyńdżer, sekretny ślub z byłą żoną Gosieskiego. To jaja są, ale może?

Na koniec Ewka, trochu głupia, za dychę postawiła, że idzie o to, że wygrali wybory. Bazyl litościwie pokiwał głową. – No wiadomo, ta jak co palnie… Ale dycha nie chodzi piechotą. Zebrała się suma, za którą można już poszaleć i golnąć czarnego łokera, mój ulubiony napój wyskokowy.

Raptem zafurczało coś w kompie, pałerbank złapał moc.

– Najbardziej niezwykłą rzeczą, jakiej dokonał Pan Premier Kaczyński było wygranie wyborów – rozległ się w pokoju nosowy głos Pani Premier.

Zapadła śmiertelna cisza. Znów słychać było jęczenie opon po autostradzie, a twarz Bazyla stężała raptownie zaś na jego niskie czoło wystąpiły perliste krople zimnego potu.

– Mietek, dej mi ten zeszyt z łaski swojej!
Szwagier usłużnie podał kajet z przepowiedniami, z których jedna była trafiona niczym szóstka w totka. Ewa patrzyła z niedowierzaniem na to co się dzieje. Bazyl podszedł do kominka, podarł zeszyt i wrzucił do środka. Następnie nałożył kaszkiet z pieniędzmi na głowę. – Pójdę do Biedronki po łokera, trzeba się wreszcie czegoś napić.

Digger

Miecz deportacji już wisi

pielucha-1

Beata Mateusiak-Pielucha wraca. Nie dała wyboru, chociaż tak niedawno już o niej pisałem. Przybyło odwagi po tym, gdy PiS zrzuciło ją z kierowania łódzkim okręgiem partii.

CZYTAJ ARTYKUŁ: Banał, nuda, propaganda

Teraz napisała w wpolityce.pl: Mam prawo oczekiwać od rządu i rządzącej partii polityki otwartych oczu i rozwiązywania rzeczywistych problemów. Wolni w swoim myśleniu i działaniu powinniśmy żądać od mieszkających i pracujących w Polsce cudzoziemców legalizowania pobytu i stworzyć skuteczniejszy mechanizm bezwzględnego egzekwowania tego obowiązku przez państwowe służby. Ale także, powinniśmy wymagać od ateistów, prawosławnych czy muzułmanów oświadczeń, że znają i zobowiązują się w pełni respektować polską Konstytucję i wartości uznawane w Polsce za ważne. Niespełnianie tych wymogów powinno być jednoznacznym powodem do deportacji.

Dzisiaj premier Beata Szydło zapowiedziała, że po roku PiS przechodzi do nowej fazy dobrej zmiany. Jeśli oznacza to deportacje ateistów, prawosławnych czy muzułmanów – będzie grubo. Mateusiak-Pielucha udowadnia w tekście, że nie ma mowy o pomyłce i apeluje „o zwiększenie przez polski parlament obowiązków dla osiedlających się w Polsce”.

Pytam wobec tego, dlaczego tylko ateiści, prawosławni i muzułmanie? Co rozumie przez legalizowanie pobytu? Coś więcej, niż obecne procedury?  O jakie wartości uznawane za ważne chodzi posłance? Kto będzie decydować i na jakiej podstawie o losie – dajmy na to – ateistów? Czy posłanka chciałaby może pracować w jakiejś latającej trójce decydującej o deportacjach? Jakie mają być te zwiększone obowiązki osiedlających się? Co na to wszystko sejmowa komisja etyki?

Wdzięczna to tematyka i pozostaję przy nadziei, że łódzka posłanka PiS da nam jeszcze sporo do myślenia. O dekomunizacji, lustracji, niesłusznych dziennikarzach i Ukraińcach. Wszak wielka polityka to tylko zdrowy rozsądek zastosowany do wielkich rzeczy (Beata Mateusiak-Pielucha, Napoleon Bonaparte).

Krzysztof Mrówka

 

Nadtroll Szefernaker

man-pixabay

Paweł Szefernaker – 28-letni polityk PiS. Wszędzie go pełno, wstępuje w telewizji i radiu. Wszak jest sekretarzem stanu w kancelarii premier Szydło. Wpuszczanie go do mediów jest jednak wstrętne.

W czasie ostatniej kampanii prezydenckiej odpowiadał za propagandę PiS w internecie. Była to kampania brudna jak nigdy, przez sieć przelały się miliony ton kłamstw, oszczerstw, pomówień, insynuacji. Gloryfikowano Dudę, kopano Komorowskiego. Czyniły to trolle (patrz definicja poniżej) działające wszędzie z tych samych numerów IP. Trollami zarządzał nadtroll Szefernaker. Odpowiada za to, co wtedy wyprawiało się w internecie, za nienawiść, którą uwolniono. Za eksplozję najniższych instynktów. Firmował to, organizował.
Czy premier Szydło zdaje sobie sprawę, kogo wzięła do kancelarii? Jeśli wie i mimo to wzięła – tym gorzej.
Mutacją tego problemu jest wysyp pożytecznych idiotów w mediach społecznościowych (Facebook, Twitter), którzy ze względów ideowych włączyli się w kampanię prezydencką i parlamentarną po stronie PiS. Kampanii, której głównym hasłem była „Polska w ruinie”. Z kilkoma rozmawiałem, zadając to samo pytanie – czy jeśli rządy PiS okażą się katastrofą, potrafią przynajmniej przyznać, że się pomylili. Na razie odrzucają samokrytykę.
Krzysztof Mrówka

– – – – –

Trollowanie (trolling) – antyspołeczne zachowanie charakterystyczne dla forów dyskusyjnych i innych miejsc w internecie, w których prowadzi się dyskusje. Osoby uprawiające trollowanie nazywane są trollami.

Trollowanie polega na zamierzonym wpływaniu na innych użytkowników w celu ich ośmieszenia lub obrażenia (czego następstwem jest wywołanie kłótni) poprzez wysyłanie napastliwych, kontrowersyjnych, często nieprawdziwych przekazów czy też poprzez stosowanie różnego typu zabiegów erystycznych. Podstawą tego działania jest upublicznianie tego typu wiadomości jako przynęty, która doprowadzić mogłaby do wywołania dyskusji.

Typowe miejsca działania trolli to grupy i listy dyskusyjne, fora internetowe, czaty itp. Trollowanie jest złamaniem jednej z podstawowych zasad netykiety. Jego efektem jest dezorganizacja danego miejsca w internecie, w którym prowadzi się dyskusję i skupienie uwagi na trollującej osobie.

Wczoraj cacy, dzisiaj be

flaga-polska

Wczoraj Dawid Jackiewicz, minister skarbu, był cacy. Dzisiaj Jackiewicz jest be.
Wczoraj i dzisiaj Mateusz Morawiecki, wicepremier, był i jest cacy. Jutro może być be. Powód się znajdzie. Przecież wicepremier nie może być większy od naczelnika państwa…
Pani premier też nie może spać spokojnie. Podobnie jak minister finansów – wczoraj byli cacy, a jutro?
Mówię Wam – na koniec będą wycinać ludzi z historycznych zdjęć. Jak w Sowietach.
Krzysztof Mrówka